aaa4
Pierdoła
Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:25, 05 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
-Zhanbil mnie w oczach zebranych ojcow - skarzyl sie Neron na szalencze zachowanie ojca. - To nie ja wydalem wyrok smierci! Skazali go jego bracia senatorowie; decydowali jednomyslnie, nawet glosowanie nie bylo potrzebne. Przeciez bez wysluchania innych ojcow nawet cesarz nie moze skazac senatora! A prostackie zachowanie twojej macochy Tulii wywolalo publiczny skandal. Ze wzgledu na twoje uczucia wolalbym to wszystko przemilczec. Ten adoptowany przez twego ojca mlodzieniec z Brytanii zbytnio przejal sie obowiazkami synowskimi i oswiadczyl, ze takze jest chrzescijaninem. Wobec tego pretorianie musieli zabrac go do cyrku! Pamietaj, ze byl kaleka i nigdy by nie zostal prawdziwym ekwita. Nie powinienes ubolewac nad jego smiercia; twoj ojciec, trapiony od dawna zaburzeniami umyslowymi, zamierzal cie wydziedziczyc z majatku i wszystko pozostawic temu mlodzianowi. Tak wiec niczego nie tracisz, chociaz musze skonfiskowac majatek twego ojca. Wiesz, jakie mam klopoty finansowe w zwiazku z budowa siedziby, ktora bedzie mnie godna. Wyjasnilem Neronowi, ze juz siedemnascie lat temu otrzymalem od ojca spadek, a mianowicie dochody, ktore byly legitymacja mojej przynaleznosci do stanu ekwitow. Domy mieszkalne na Awentynie sprzedalem jeszcze przed pozarem. Od ojca otrzymywalem swego czasu ogromne sumy na rozwoj bestiarium. Przypomnialem, ze Neronowi przynioslo to wymierne korzysci w postaci organizowanych przeze mnie widowisk w amfiteatrze. Neron wspanialomyslnie oswiadczyl, ze nie zamierza pozbawiac mnie dawno otrzymanego spadku, poniewaz spuscizna po moim ojcu jest wystarczajaco duza, aby mogl sie nia podzielic zarowno ze mna, jak i ze skarbem panstwa. Byl do tego stopnia wielkoduszny, ze pozwolil mi z domu ojca, zanim edylowie przeprowadza spis majatkowy, zabrac wszelkie pamiatki. Aby zapobiec na przyszlosc podejrzeniom, oswiadczylem, ze juz dawno otrzymalem od ojca puchar, ktory ma dla mnie wyjatkowa wartosc. Neron okazal duze zainteresowanie domniemanym skarbem; rozczarowal sie, bo wyjasnilem, ze jest to nie tyle puchar, ile drewniana czarka.
Teraz dopiero zrozumialem ogrom niebezpieczenstwa, jakie grozilo mnie jako synowi Marka Manilianusa. Co rychlej oswiadczylem, ze tym razem sam pokryje wszystkie koszta wystepow zwierzat i calego widowiska. Wiedzialem, ze Neron jest chciwy na kazdego ropo, ktore moglby obrocic na budowe palacu. Podarowalem mu takze mieso, ktorym kazalem czestowac jego gosci, zaproponowalem, aby zorganizowal licytacje odziezy, ozdob i klamer, pozostalych po ofiarach widowiska. Za uzyskane w ten sposob pieniadze bedzie mozna ufundowac kilka kolumn portyku, ktory mial laczyc zabudowania Palatynu i wzgorza Coelius ze Zlotym Domem Nerona na Eskwilinie.
Neron wyraznie ucieszyl sie, obiecal tez pamietac o mojej hojnosci. Czul sie troche nieswojo, widocznie oczekiwal, ze bede go winil za smierc moich najblizszych. Przyznal mi pelne odznaki uznania za zorganizowanie widowiska. Oswiadczyl, ze przedstawienia teatralne byly zupelnie nieudane, a Tygellin przysporzyl mu tylko klopotow. Uznal za wspaniala muzyke organow wodnych i zespolu instrumentalnego, ktory scisle realizowal wskazowki cesarza. Prawde mowiac osobiscie uwazalem, ze ta rozdygotana muzyka przeszkadzala zwierzetom, a w kulminacyjnych momentach rozpraszala takze uwage widzow. Byla to oczywiscie moja prywatna opinia i nie sformulowalem jej glosno. Uznalem, ze nie mam prawa oceniac mizernych rezultatow jego staran, podczas gdy moje sukcesy byly tak ogromne!
Jedzenie mi nie smakowalo. Po kryjomu wylalem kilka kropel wina za pamiec ojca, wypilem takze pare toastow. Wyslalem kuriera, aby sie dowiedzial, gdzie stracono i pochowano ojca i pania Tulie. Jak juz poprzednio wspominalem, ich cial nigdy nie odnalazlem.
Nazajutrz wczesnym rankiem na pospiesznie wzniesionym stosie spalilem szczatki cial Jukunda i Barbusa. Swoja wiernoscia i wieloletnia sluzba staruszek w pelni zasluzyl na wspolny z Jukundem stos calopalny. Stos zalalem winem i wlasnorecznie zebralem prochy do urny. Zlozylem ja w kupionym przez mego ojca kurhanie, a raczej w zbudowanym przez niego mauzoleum, w Cerei. W Jukundzie z mojej strony plynela krew Etruskow, a po matce, Lugundzie, byl brytyjskim arystokrata. Barbus byl tylko sluga, ale sluga wiernym do smierci. A przeciez wlasnie wiernosc czyni czlowieka arystokrata. Na pokrywie urny kazalem wyrzezbic w brazie kogucika, aby im pial o niesmiertelnosci. Zobaczysz to sam, kiedy zawieziesz tam prochy swego chciwego i glupiego ojca!
Post został pochwalony 0 razy
|
|